Film piękny i gorzki, wesoły i smutny zarazem.. taki jak życie.
Mały Jesse Bradford wypadł w tej roli rewelacyjnie. A do tego przesympatyczna, ciepła postać grana przez młodego Adriena Brody'ego.
Nic dodać nic ująć. Ja się tylko za każdym razem zastanawiam gdy oglądam ten film gdzie się podział Bradford. W dorosłym wcieleniu kojarzę go tylko ze "Sztandarów chwały" Eastwooda i wierzyć mi się nie chce, że tak dobrze zapowiadający się aktor, do tego z hollywoodzką aparycją nie robił do tej pory większej kariery.
Dokładnie tak!!! Jeden z tych genialnych filmów, o których się nie mówi. I ten Brody ♥