wstrząsający film historyczny ilustrujący mechanizmy władzy w czasach przełomu średniowiecza i renesansu na ziemiach czeskich, pretekstem do rozpętania wojny przeciwko czarownicom i nie tylko jest jest tutaj nie przyjęcie hostii przez pewną ubogą wieśniaczkę, reżyser bardzo uważnie wczytał się w kultową pozycje Baschvitza opisującą dzieje procesów o czary i zaadaptował minione realia na czeski grunt. Inkwizytor jest tu pokazany jako osoba obłudna, głupia i zwyczajnie ochydna podobnie jak jego pomocnik, główny bohater - dziekan w scenie tortur zostaje upodobniony do chrystusa przez co film ma raczej religijny wymiar. Ważny i prawdziwy film o jednej z największych zbrodni dokonywanej przez wieki na ludzkości
8/10
Faktycznie, w końcowych scenach z dziekanem można doszukiwać się religijnego wymiaru tego filmu. Warto jednak również dodać, że mamy tu też sporo nawiązań i analogii do procesów z czasów staliznizmu - panująca wszędzie atmosfera strachu czy wymuszanie zeznań. Film nie został z resztą dopuszczony do kin przez ówczesny reżim i światło dzienne ujrzał dopiero po roku 1989.
No właśnie.
A tak w ogóle - to myślicie, że cokolwiek się zmieniło? Że dziś ludziska nie są zdolne do tego? Toż non stop wybuchają jakieś histerie. Non stop - w wyniku różnych samosądów - gdzieś ktoś ginie, posądzony o takie czy inne pierdoły, które jakoby uniemożliwiają zbawienie tego świata. A że nie jest to zakrojone na aż taką skalę obecnie? Toż to tylko kwestia czasu. Jak nastaną "sprzyjające" warunki, zaczną się nowe, zinstytucjonalizowane procesy. I grabarze będą mieć dodatkowe zajęcie...
Abstrahując od samego filmu i powodów palenia to palenie czarownic w europie zostało rozpropagowane nie jak się powszechnie sądzi z powodu ciemnoty i zacofania ówczesnych ludzi ale wręcz przeciwnie, z powodu nowoczesności a teraz czemu:
Książka młot na czarownice się rozeszła dzięki wynalezieniu druku (zresztą chyba była zakazana przez inkwizycję)
a druga sprawa to właśnie to iż oskarżony dostawał obrońcę z urzędu etc czyli tak jak mamy obecnie w sądach natomiast wcześniej obowiązywało prawo talionu wg którego jeśli oskarżający nie mógł udowodnić winy oskarżanemu to kara przechodziła na niego ale że z tego zrezygnowano i wprowadzono tę nowoczesność to z automatu ludzie zaczęli się częściej procesować :)
No w średniowiecznych procesach sąd arbitralnie rozstrzygał na korzyść jednej ze stron a w nowożytności potrzebne były dowody a że najsilniejszym z nich było przyznanie się oskarżonego do winy to zaczęto masowo stosować tortury do wydobywania zeznań :)
Prawo Talionu charakteryzowało się też zasadą oko za oko ząb za ząb.
No ludzie, dajcie spokój. Koniec XVII wieku to jest przełom średniowiecza i renesansu? Czy tu nikt szkoły podstawowej nie kończył?