Cudowny. Tak jak cudowny jest tutaj James Stewart, jak cudowna jest Jean Arthur. Oczywiście, że naiwny, zwłaszcza z dzisiejszej perspektywy, oczywiście, że to bajka, ale nikt nie potrafił w taki sposób przedstawiać tego typu krzepiących bajek jak Frank Capra, tak byśmy w nie wierzyli, tak, by wierzyło się w drugiego człowieka. Ten film wzrusza, chwyta za gardło i skłania do najbardziej pogodnego w świecie uśmiechu - wszystko to razem w trakcie jednego seansu owocuje przeżyciem filmowym o rzadko spotykanej intensywności. Dialogi, aktorstwo - kapitalne, całość urocza jak dziecięca wiara w cuda. Przez dwie godziny można zapomnieć, że tego typu szlachetne pobudki to tylko mrzonka. Może się na starość rozklejam, może. A może to jeden z najwspanialszych przykładów kina "magicznego". Dla każdego, w kim nie umarła jeszcze jakakolwiek wiara.