Książka jest MEGA grafomańska. Zapewne dla tzw. korpoludzi (jak ich sam określa autor książki) taka tania filozofia dnia codziennego wystarczy jako substytut dojrzale egzystencjalnych rozterek. Przesłanie też niezbyt odkrywcze bo podmiot liryczny w pełni godzi się na pusty konsumpcyjny żywot (mimo że go krytykuje non stop), gdzie wyższych wartości brak. A całość z skrajnie pesymistycznym punktem widzenia (w szczególności kobietom się dostało, z tego co z książki pamiętam). Całość skąpana do tego w perwersjach seksualnych (to był istotny element świata przedstawionego tego "dzieła") oraz w bezcelowym przecież szafowaniu markami ("miał marynarkę od Armani" a nie że po prostu "miał czarną marynarkę" - kolejny rak współczesnej literatury niskich lotów, gdzie za kasę reklamodawców "pisarze" na siłę wciskają takie kompletnie nieistotne detale ). Ale rozumiem że po sukcesach 365 dni innych greyów trzeba na siłę (tzn. dla zysku producenta) dalszą seksualizację mainstreamu pchać (jeżeli powstający film mocno uakcentuje tą sferę). Zatem będziemy mieli ekranizację polskiej kopii też obrzydliwych przecież "Cząstek elementarnych" Houellebecq'a.
Nie po to napisałem taki krytyczny komentarz, żeby tracić czas na film, no offence :) Po prostu domyślam się co tam znajdę i rezygnuję zawczasu.
Czekaj. To chcesz powiedzieć, że się domyśliłeś, że film jest ujowy i dlatego piszesz krytyczne komentarze w kilku wątkach?
No nieźle.
To w odpowiedzi na Twój krytyczny komentarz o pokazywaniu cycków przez córę Jaszczura - Michalina się w tym filmie nie rozbiera:)
To obejrzyj. Film arcydziełem nie jest, ale z tego co napisałeś, jest lepszy od książki.
Film kiepski. Książkę da się łyknąć i trochę pośmiać z odklejenia od rzeczywistości Warszawiaków (albo próby przedstawienia tychże właśnie w taki sposób), a film ciągnie się strasznie, aktorzy drewniani (nie wiem czyja to wina, może kiepskich dialogów?).
Ogólnie nie polecałabym.
Informuje tylko że książka pokolenie Ikea wydano w 2012 czyli grubo przez książka 365 dni. Btw film masakra
Nie czytałem książki, ale po obejrzeniu tego filmopodobnego produktu już nie muszę