W zasadzie na równi emocjonujący i intensywny, co druga część. Milo, starzejący się handlarz "brownem" z dawnego bloku wschodniego, okazał się idealną postacią pierwszoplanową. Podobnie jak w przypadku Tonny'ego, bez problemu możemy wykrzesać dla niego współczucie i kibicować mu w jego działaniach przez cały seans, choć to przecie łobuz pospolity. Znów paradokumentalny styl, którego zwolennikiem nigdy nie byłem, a który jednak w tym przypadku pasuje jak ulał i sprawia, ze seans upływa w nieustannym napięciu. Co ciekawe, postać Milo ratuje tutaj przede wszystkim jego postawa w związku z wątkiem polskim, który zresztą miejscami jest całkiem zabawny ("władek" znad Wisły i jego międzynarodowa "sława"). Świetne zamknięcie trylogii, mocno nostalgiczne w klimacie, ale zrobione na mocnym "dopaleniu". Aż chciałoby się więcej.