rewelacyjny,uwielbiam takie filmy,wlasnie obejzalem i nie zawiodlem sie,ostatnio mialem przyjemnosc zobaczenia 3 obrazow z garym cooperem(w samo poludnie,mr.deeds goes to town i wlasnie sierzanta york'a).w trakcie ogladania dowiedzialem sie ,iz za ta role dostal oscara i chyba slusznie,ale zdziwilem sie widzac go mlodszym(iluzorycznie) niz w kreconym 5 lat wczesniej mr.deeds.napisze jeszcze tak w gwoli scislosci,bardzo dobry film
no wlasnie, mnie tez sie podobal, ale nalezy tu wspomniec, ze film ma czesciowo taki lekki, komediowy charakter, pewne rzeczy sa wyraznie podkoloryzowane, nie jest to calkiem powazna produkcja biograficzno-wojenna, bardziej jest to taka historia, ktora ma bawic i wzruszac, ale porusza tez pewne wazne dylematy moralne, czyli bog i przykazania, kontra wojna i koniecznosc zabijania w obronie wolnosci
film niby jest na faktach, ale czasem sie slyszy o roznych przypadkach gdzie armia amerykanska "produkuje" tego typu bohaterow pod publike w celach marketingowo-promocyjnych, zwyczajnie zmyslajac/przeklamujac rozne historie, wiec nie mozna miec zbytniego zaufania do opowiesci przedstawianych przez nia prasie
To już ponad 5 lat mineło od mojego komentarza odnośnie tego filmu?! Wow, ale ten czas pędzi,jednak jedno sie nie zmienia Sierżant York to bardzo dobry film!
Mnie się jakoś skojarzyło z 'Przyjacielską perswazją' u Coopera, bo tam też wątek wojenno-pacyfistyczny jest, tyle że w kontekście kwakrów. W ogóle zastanawiałam się, co pastor wpisał mu w te papiery, bo chyba gdyby wpisał mu kwakierstwo, to by go puścili?... Trudno o wyznanie bardziej jednoznacznie pacyfistyczne. Ale może się mylę.