Nie ukrywam, że mam pewien sentyment do lat 80-tych, które dla mojego pokolenia są okresem kontrkultury i buntu przeci tzw. szarej rzeczywistości. Inna sprawa, na ile bunt ten był śmieszny, na ile prawdziwy, na ile był jedynie odpryskiem rocka z państw zachodnich.
Scenariusz, pomysł na film całkowicie skopany. Jedyna jego wartość to zarejstrowanie emocji i muzyki jej towarzyszących, ubiorów ówczesnej publiki rockowej i całej tej otoczki. Dziś ogląda się to z pewnym rozżewnieniem i rozbawieniem.