Wiem, może młodzi inaczej odbiora ten film, ale ja obejrzałam go z łezką w oku. Czasy siermiężnego Prlu, zdobyczne pomarańcze, paczka od wujka z ameryki, było trochę smutno i trochę "śmieszno" ehhh no a tak wogóle Kingę Preiss mogę jeść łyzkami, zresztą cała obsada doborowa:) Dla mnie bomba :)
Cudnie się oglądało, też kocham Kingę, najbardziej mnie uderzył dobór aktorów, wreszcie tacy zwyczajni, normalni, prawdziwi ludzie, a nie nienaturalnie odpicowani. Ależ ta Kinga gra całą sobą, a Woronowicz jak coś powie, wcale nie bardzo śmiesznego, lecz w taki olewający zwyczajny sposób, że potrafi rozśmieszyć do łez, i Wiśniewska boska :) Sceny z choinką, karpami, maluchem - eh, wspomnienia :)
Dziwna sprawa, bo oglądając ten film w wieku 25 lat czułem nostalgię, mimo że mnie w tamtych czasach nie było :D Ten film to naprawdę dobra robota jeśli chodzi o oddanie klimatu tamtych lat. Oglądając ze starszymi członkami rodziny, co chwilę słyszałem "tak było".
nie spodziewałem się tak dobrego filmu, "o tych czasach", obsada rewelacyjna, scenariusz dopasowany, scenografia idealna cóż więcej, tylko młodość nie powróci...
Myślę, że właśnie po to jest ten film... Krytycy zarzucają mu brak fabuły, a przecież to klasyczny slice of life :) Mimo że urodziłam się tuż po upadku komuny, znam ten czas z licznych opowieści i fajnie było wejść na chwilę do rzeczywistości moich rodziców.