Oglądając kolejne odcinki byłam coraz bardziej rozczarowana i zła na siebie, że dałam sie omamić wręcz świetnym recenzjom. Serial WeCrashed jest niczym start-up Adama i Rebekah - bańką opakowaną w piękny tiul, ale pustą i smutną w środku. Tempo narracji po pierwszych odcinkach drastycznie spada, dostajemy rozwleczoną historię, ktorą można było zakończyć prędzej i z lepszym efektem. Serialowi według mnie brak głębi, co pociąga za sobą brak autentyczności. Aktorzy, mam wrażenie, dwoją się i troją, żeby nadać temu większy sens, tymczasem otrzymujemy kolejny serial o megalomanach przeświadczonych o swojej mesjańskosci, którzy żerują na innych - nic ponadto, a przecież sama historia marki jest warta poznania. W tym serialu nie ma nic zaskakującego, jasne - nie musi być, żeby dobrze się oglądało i widz mial przyjemność z seansu, jednak po tak wspaniałych recenzjach i zachwytach, usiadłam z nadzieją, że obejrzę cos naprawdę godnego uwagi. Niestety, z każdym kolejnym odcinkiem czułam, że to tylko prześlizgiwanie sie przez rożne tematy, bez akcentowania konkretów. Ktos powie, że to serial przede wszystkim o relacji dwojga bohaterów, która nakręciła spektakularny start i równie spektakularna porażkę WeCrashed - okej, tylko, czy to wystarczyło, żeby wypełnić 8 odcinków i dać widzowi satysfakcję z seansu? U mnie niestety nie. Wynudziłam sie okrutnie, i zastanawiam sie, czy nie zrozumiałam geniuszu serialu, czy po prostu jest to faktycznie tylko zwykla wydmuszka? WeCrashed jest serialem bez większych wpadek, ale do bólu poprawnym, przeciętnym, który nie zapada w pamięć. Kiedy do wyboru jest tak wiele świetnych tytułów, ten (według mnie) można sobie odpuścić.
Zgadzam się, końcówka dobra. Za dużo odcinków, za długich, środek jest męczący. Reszta to, co napisałaś.
"megalomanach przeświadczonych o swojej mesjańskosci, którzy żerują na innych " - żęrują? adam sam założył tą firmę ze swoim pomysłem, ryzykując swoje pieniądze również, latał otwierać oddziały, pozyskiwał inwestorów ;)
Gdyby nie pracowity i uzdolniony Miguel czy później inne osoby jak chociażby inwestorzy, którzy pracowali i łożyli na jego sukces, nadal reklamowałby cudowne śpioszki czy inne równie idiotyczne gadżety. Owszem, miewał dobre pomysły, ale to dzięki wykorzystywaniu innych wybił się, jak widać - na niezbyt dlugo. Facet nie mial pojęcia o biznesie, robil długi i otwierał kolejne miejsca kosztem swoich pracowników i firmy. A wszystko dlatego, bo uwierzył, ze jest supernową. Kolejne przerośnięte ego i nic więcej. Takich wciskaczy kitu jest na pęczki, on miał to szczęście, że trafił na podatnych ludzi, w innym wypadku dalej wciskałby sklepom szpilki z chowanym obcasem. Mozna miec dobry pomysł i wraz z pomocą inwestorow stworzyć marke rozpoznawalna na całym świecie, a do tego wspaniałe prosperującą, a mozna od początku oszukiwać i wykorzystywać innych do zaspokajania własnej megalomanii. Tu według mnie mamy do czynienia z tym drugim. O nadużyciach w samym WeWork nie wspominając, jak pomiatani byli pracownicy itd.
masz słabe info, Miguel wyszedł na swoje z miliardem dolarów w kieszeni, a Adama prowokował sam zarząd do głupich zachowań co było widać w serialu, obecnie sporo byłych pracowników pracuje z nim przy nowym projekcie Flow to faktycznie go nienawidzą mocno
Wiem jak oboje skończyli, co nadal nie zmienia faktu, że gdyby nie Miguel i wiele innych osób po drodze, które były chamsko wykorzystywane (ich potencjał, umiejętności, pieniądze), to Adam dalej byłby w czarnej d... . Posiadanie dobrych pomysłów nie czyni z człowieka geniusza. Przykro mi, ale zdania nie zmienię. Dla mnie Adam to ucieleśnienie najgorszego typu cwaniaka, który myśli tylko o sobie i jest przekonany o własnej za.yebistości, choć w gruncie rzeczy jest niczym więcej jak cienkim Bolkiem. Gdyby nie inni, nie osiągnąłby nic.